Testując granice związku…

Relacje międzyludzkie charakteryzują się pewnymi cechami wspólnymi lecz jednocześnie potrafią znacząco się od siebie różnić z racji swojej niepowtarzalnej specyfiki i odmiennego charakteru… Od zauroczenia do „dojrzałej miłości” prowadzi daleka i niezwykle wyboista, a przy tym bardzo kręta droga… Wyidealizowane i „oderwane od rzeczywistości” randki w konfrontacji ze spędzaną wspólnie „szarą codziennością” wydają nam się magiczne lecz jednocześnie przy tym okazują się być niezwykle naiwne w swoim odrealnieniu…

Nawet gdy dany związek jawi nam się mianem trwałego to mimo to wciąż zachodzi w nim „wojna podjazdowa” sprowadzająca się do obustronnych zapędów zmierzających do poszerzania swojej własnej wolności kosztem wolności partnera – trwa to do momentu osiągnięcia „wartości granicznej”, której przekroczenie mogłoby się okazać „początkiem końca” danego związku… Każdy dąży do możliwie jak najmniejszego poziomu ograniczeń, a jednocześnie nie wyzbywa się zapędów zmierzających do ograniczania partnera… Te zapędy będące swoistego rodzaju „grą” potrafią przebiegać bardzo burzliwie… Nawet wydawałoby się najtrwalsze „fundamenty związku” mogą nie wytrzymać „próby czasu”, a tym bardziej niekiedy bardzo jaskrawych cech charakteru jednego lub obojga partnerów… Razem (do)gonić marzenia przechadzając się przez codzienność, a przy tym unikając wzajemnego stłamszenia – wyzwanie to wielkie… (Po)zostać sobą tak aby partner również był sobą – wzajemnie się szanując, wspierając w mozolnym pchaniu przysłowiowego wózka do przodu… Czy to się udaje…? No może czasami, lecz… jednak nie zawsze o czym dobitnie świadczą statystyki rozstań i rozwodów… Mimo starań, a na pewno chęci jednak czasami „coś” nam nie wychodzi… A może tak już być musi dynamika relacji międzyludzkich…? Bez siebie żyć nie mogą, a razem męczą się raniąc nieustannie…

8 uwag do wpisu “Testując granice związku…”

  1. Ci ludzie, którzy bez siebie żyć nie mogą, w którymś momencie osiągają taki poziom emocji, że bez siebie żyć muszą, bo nie potrafią sobie poradzić głównie sami ze sobą. Popełniają głupotę za głupotą i trudno to zatrzymać. Każdy ma swoje granice, po przekroczeniu których trudno przewidzieć co się stanie. Gdy następuje koniec normalności, wówczas zamiast spokojnego, łagodnego kompromisu, następuje wyniszczająca konfrontacja.

    Polubienie

    1. Bardzo, bardzo trafna uwaga … a skutki trwania takiego toksycznego związku mogą / są tragiczne nie tylko dla nich samych…

      Polubienie

    2. Aby tworzyć zdrowe, a tym bardziej udane relacje trzeba być pogodzonym z samym sobą – to podstawa będąca fundamentem udanych relacji międzyludzkich… Emocje w znacznym stopniu zniekształcają obraz innych ludzi ale również nas samych – okazują się bardzo złym doradcą komplikującym życie… konfrontacje zazwyczaj nie są łatwe, a często nawe wyniszczające lecz bywają konieczne…

      Polubienie

  2. A co ja mam powiedzieć, jak ja z moim mężem od 5 lat 24 na dobę jesteśmy razem? Otóż, właśnie najciekawsze jest to, że od tego czasu między nami jest lepiej niż kiedy się mijaliśmy, i każdy szedł na wiele godzin dziennie do pracy. Może kluczem do tego jest fakt, że teraz jesteśmy blisko siebie i czujemy się z tym dobrze a nawet pewnie. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego. Może to być kwestia, że pasujemy do siebie, i siłą rzeczy musimy się dogadać bo inaczej byśmy zwariowali. Także jeśli o mnie chodzi to raczej nie wiem, co napisać od siebie o tym testowaniu, ale zdecydowanie rozumiem co masz na myśli. Bywa i tak jak piszesz. Najczęściej myślę, że ludzie się niechcący w obecnych czasach „rozmijają” a potem się wszystko powoli, powoli niestety kończy/wali. Na pewno są jednak i takie jednostki, które sobie i z tym radzą. Nie chciałabym jednak przeżywać w związku takich cierpień i dylematów. Pozdrawiam

    Polubienie

    1. Dopiszę, że oboje nie mamy łatwych charakterów i wcale nie jest tak, że się nie pokłócimy, o nie, tyle że „ewentualny gniew” trwa przysłowiowe 5 minut. W ogóle nie obrażamy się na siebie. Potem za chwilę normalnie gadamy, także może chodzi o wzajemny szacunek i kompromis, a już na pewno o wolność w wyrażaniu własnych myśli i wymagań. Na pewno obie strony muszą być w związku fair play, to klucz, i podstawowa zasada związku. Czasem faktycznie jest tak, że na jakimś etapie życia ludziom, którzy są razem i chcą z sobą być, trudno się dogadać, jednak trzeba mieć nadzieję na porozumienie, próbować to osiągnąć a jak się nie udaje i uczucie znika, to trzeba się w zgodzie rozstać i nie męczyć. Po namyśle to mi przyszło do głowy.

      Polubienie

    2. Dopasowanie i dogadywanie się to podstawa – rozmowa w związku okazuje się być kwestią najistotniejszą… Czasami, a może nawet bardzo często trudno jest nam poruszać „tematy trudne” lecz „zamiatanie ich pod dywan” tylko nawarstwia i zwielokrotnia problemy… Obecne czasy nakierowują nas na sukcesy zawodowe, a one przyczyniają się do problemów w związkach – czasami problem jest niezwykle prozaiczny – czas, cierpliwość, chęc porozumienia… Jeżel ludzie chcą i się starają to zawsze się dogadają – trzeba tylko chcieć i się (po)starać… Różnice charakteru są czymś niezwykle naturalnym – tak bardzo się różnimy mimo iż podobni do siebie jesteśmy niezwykle…

      Polubienie

  3. Mamy nadmierną skłonność do nazywania „toksycznym” związków, z których często po prostu wyszłyśmy obolali i nie z powodu jakiejś faktycznej toksyczności jednego z partnerów, lecz z powodu własnej krótkowzroczności, egoizmu, potrzeby stawiania na swoim i niezdolności do zrozumienia, że drugi człowiek w tym związku nie jest po to, by nas obsługiwać i spełniać nasze oczekiwania, lecz jest sztuką rezygnacji z obstawania przy „ja, mnie, moje, dla mnie” na rzecz budowania i umacniania „my, dla nas, nasze”. Wchodzimy zbyt często w relacje z nastawieniem, że ma to poprawić nasze poczucie komfortu. Takie podejście prowadzi donikąd. Faktycznie toksyczne relacje zdarzają się niezmiernie rzadko i dotyczą zwykle sytuacji, gdy przynajmniej jedna ze stron ma problemy osobowościowe.

    Polubienie

Dodaj komentarz