Po obejrzeniu „trudnego filmu” jakim jest “Ostatnia rodzina” postanowiłem „dowalić sobie” jeszcze bardziej i wybrałem się na „Wołyń”…
Miałem dłuższą przerwę jeżeli chodzi o wizyty w kinie, a tak się złożyło, że w przeciągu trzech dni byłem w „nim” dwukrotnie…
Wybór filmów nieprzypadkowy lecz była to rozrywka bardzo cierpka, gorzka, a nawet bolesna…
Motywowany chęcią dowiedzenia się czegoś więcej o Beksińskich obejrzałem „Ostatnią rodzinę”, a „Wołyń” hmm… no cóż warto dowiadywać się czegoś więcej o naszej „burzliwej historii”… no i oczywiście magnetyzm reżysera – Wojciech Smarzowski to obecnie najlepszy polski reżyser, którego niewątpliwym atutem jest brak zahamowań w robieniu filmów trudnych, a nawet bardzo trudnych – jego historie są prawdziwe aż do bólu dając zdecydowanie bardzo wiele do myślenia…
A sam film – bardzo ciężki, bolesny, zagnieżdżający się bardzo głęboko w psychice…
Niewyobrażalne okrucieństwo ludzi – to już nawet nie demony, które się w nas mogą ukrywać, a bardziej naddemony, hiperdemony…
To nie „zezwierzęcenie” bo zwierzęta takich rzeczy nie robią…
Panująca na sali kinowej cisza zdecydowanie dawała bardzo wiele do myślenia…
Obrazy tego co widziałem w filmie powracają mimo iż to tylko film ale… opisuje wydarzenia i sytuacje, które naprawdę miały miejsce…
Co człowiek człowiekowi uczynić może… w imię… no właśnie – W imię czego…?
Choroby zatruwającej serce i duszę…
Chory do szpiku kości nacjonalizm i potęgowana wpływem grupy nienawiść do innych…
Bezkarność i wykorzystywana w okrutny sposób przewaga fizyczna…
Naprawdę „brak słów”, którymi można by było opisać wydarzenia, których zaledwie wycinek pokazuje film „Wołyń”…
Film bardzo dobry – do tego już nas przyzwyczaił Wojciech Smarzowski ale…
Czy polecam…?
Nie wiem…
Bo czy kiedykolwiek jest odpowiedni moment i właściwe nastawienie psychiczne aby się katować takimi obrazami…
Lecz chyba obejrzeć warto, a może nawet trzeba aby poznać wycinek historii… aby docenić czasy, w których żyjemy…
Aby spojrzeć na swoje własne problemy i dojść do wniosku, że są błahe i zdecydowanie niewarte przesadnego się nimi przejmowania…
Jesteśmy szczęśliwcami, że żyjemy „tu i teraz” – „w takich czasach”… doceńmy to i cieszmy się życiem… kaliber naszych problemów w konfrontacji z tym co przeżywali ludzie „w tamtym czasie” jest zdecydowanie niewielki…
A tak abstrahując – ciekawe za rozdrapywanie jakiej kolejnej rany zabierze się Wojciech Smarzowski w kolejnym swoim filmie…(?)
Mocny film. Mam podobne odczucia, chociaż nie umiałam ich ująć w słowach.
PolubieniePolubienie
Film tak mocny, że aż trudno dobrać odpowiednie słowa aby o nim mówić/pisać…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Więc sobie pomilczmy… 🙂
PolubieniePolubienie
Czasami milczenie okazuje się najlepszym rozwiązaniem… 🙂
PolubieniePolubienie